Na początek może napisze w czym jest problem. W moim gospodarstwie mam dosyć ciężką gliniastą ziemię i coroczne dołowanie wykopanych drzewek idzie bardzo ciężko a po nie wielkim deszczu jest wręcz niemożliwe. Myślałem żeby w miejsce przeznaczone na dołownik rozrzucić trociny i przyorać. Tą czynność planuję powtórzyć ze 3 razy w ciągu roku. I teraz moje pytanie czy ma to jakikolwiek sens? Czy w ten sposób dam radę rozluźnić trochę strukturę gleby i czy te gnijące trociny nie zaszkodzą przechowywanym drzewkom? Tociny mam iglaste i liściaste ale z drzew leśnych