Jak mówi Mateusz Wajnert z firmy Galster:
„Nie mogę narzekać na obecny sezon jabłkowy. Robimy swoje, współpracujemy z naszymi starymi klientami, i dbamy o utrzymanie tych relacji. Dzięki temu klienci nas nie opuszczają, a my nadal staramy się rozwijać nasze relacje z nimi, podejmując jednocześnie nowe wyzwania z niektórymi z nich. Należy jednak podkreślić, że obecny sezon nie jest wcale łatwy. Generalnie mamy mniejszą ilość jabłek nadających się do wysyłek na duże odległości. Było to spowodowane pogodą podczas zbiorów, która była bardzo gorąca. Oznacza to, że musimy poświęcić czas na wybranie dobrej partii jabłek”.
Ponieważ dostępność jabłek lepszej jakości jest ograniczona, Galster skupił się na już istniejących relacjach, zamiast wchodzić na nowe rynki, wyjaśnia Wajnert. „Musimy zarządzać naszymi towarami w taki sposób, aby przede wszystkim zadowolić naszych długoterminowych klientów. To z pewnością nie jest sezon na otwieranie nowego rynku z wysoką sprzedażą. Chcemy jednak spróbować nowych wyzwań, aby utorować drogę na kolejne sezony. Nie narzekamy na obecny popyt. Możemy sprzedawać więcej przez cały czas. Gdybyśmy mieli ogromny zapas jabłek najwyższej jakości, moglibyśmy pracować 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu przy obecnym zainteresowaniu”.
Zawsze pojawia się dylemat: przechowywać jabłka po lepszych cenach, czy sprzedawać je szybciej, aby zaoszczędzić na kosztach. Według Wajnerta eksporterzy muszą szukać równowagi, zamiast iść na całość w obu opcjach: „Naturalne jest, że chcemy zarobić jak najwięcej i odzyskać koszty przechowywania owoców. Z drugiej strony musimy utrzymać ciągłość współpracy z naszymi klientami w nadchodzących miesiącach. Staramy się znaleźć złoty środek”.
- źródło: freshplaza.com
Najnowsze komentarze