A dopłaty do nasadzeń to dalej obowiązują? Bo karuzela absurdu zatacza kolejne koło. Dopłaty na rozwój, nadprodukcja, oparcie eksportu prawie wyłącznie na Rosji, dalej dopłaty na rozwój, embargo, piramidalna nadprodukcja i dalej dopłaty na rozwój, uzależnianie pomocy od zwiększania areału i wielkości produkcji, jeszcze większa nadprodukcja, prawie zerowa skuteczność szukania nowych rynków zbytu, dalej dopłaty na zwiększenie produkcji... i teraz mają być dopłaty na utylizację produkcji??????
Może wreszcie skończyć ze sztucznym pompowaniem wzrostu produkcji, żeby inwestycje opierały się na opłacalności produkcji, a nie na atrakcyjności kredytu?
Ze strony państwa tak naprawdę potrzebna jest jedna pomoc, która zasadniczo jest obowiązkiem państwa, poszukiwanie i organizacja na szczeblu międzynarodowym rynków zbytu. Określenie chłonności rynków, ustalenie warunków eksportu. Ciągle czytam i słyszę, że Azja, że Afryka, że tam klienci mają inne wymagania, że inne odmiany... Tylko jakoś konkretów brak.
To może by jasno określić gdzie i jakie odmiany, ile tego można byłoby wyeksportować, na jakich zasadach? Handel międzynarodowy jest zadaniem państwa, sadownik czy grupa producencka nie są partnerami do rozmów.
W 3-5 lat jesteśmy w stanie produkować dość dowolną ilość, dowolnej jakości prawie każdej odmiany, tylko musimy wiedzieć jaką i której.
Tak naprawdę rolnikom nie są potrzebne dotacje i skupy interwencyjne. Rolnikom jest potrzebny rynek zbytu i organizacją tego państwo powinno się zająć, zamiast ciągłej zabawy w Janosika, co to najpierw bogatym zabiera, biednym daje, a potem na odwrót.