Pan Ryszard Wasiluk z Łepek Starych w gminie Olszanka (powiat łosicki), i jego syn stracili ponad 70 uli w przydomowej pasiece. Zginęło ok. 7 milionów pszczół. Najprawdopodobniej przez niewłaściwie wykonane opryski kwitnących wiśni - informuje kurierpodlaski.pl
Jak mówi pszczelarz
Pasieki mam jeszcze w kilku miejscach. Dobrze, że w przeddzień tego co się stało 14 uli wyciągnąłem na pożytek (miejsce zbierania nektaru - ak), na rzepak. Teraz tego rzepakowego miodu będzie mniej. Ale to nie to chodzi. Padło tyle pszczół. Jedna silna rodzina pszczela to ok. 90-100 tysięcy pszczół. Nikt się pszczołami nie przejmuje. A gdyby tak hodowcy padło 90 świń? Nikt też nie pomyśli takimi kategoriami, że pszczoła to nie tylko ten miód, który ona wyprodukuje.
To był czas kwitnienia wiśni. Myślę, że ktoś w ciągu dnia robił opryski. Nie wiem kto, nie chce nikogo podejrzewać. Bardzo szybko zareagowała kwarantanna z Łosic (łosicki oddział terenowy Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Roślin i Nasiennictwa - ak). Próbki na badanie poszły do Puław (laboratorium w Państwowym Instytucie Weterynarii w Puławach - ak), pobierano też próbki ziemi, czekamy na wyniki... Czy znajdzie się winny? Ale wie pani co? Ja to już chyba nawet nie wiem, czy chcę ukarania winnego - mówi zrezygnowany (to już drugie wytrucie pszczół z jego pasieki), - tylko chodzi o uświadomienie rolników, sadowników, że robią krzywdę samym sobie. Bo jak nie będzie pszczół, to nie będzie i jabłek i wiśni, nie będzie rzepaku. Bez pszczół nic nie będzie. Owoców, zwierząt. Nas, ludzi nie będzie. Tu chodziły takie dwa jeżyki. Prawie oswojone. Nie zwijały się w kłębek jak podchodziłem. Wychodziły na mój widok. Teraz ich nie ma. Pewnie zjadły te zatrute pszczoły i same padły. Ale ile też można przypominać, mówić o właściwym stosowaniu oprysków?
dodaje Pan Ryszard Wasiluk.
- źródło: kurierpodlaski.pl
Najnowsze komentarze