Z 25 hektarów posiadanych przez pana Henryka z Niemirowic w województwie łódzkim, aż 17 stanowiły sady. Tak było jeszcze miesiąc temu, bo teraz powierzchnia zajmowana przez jabłonie skurczyła się o trzy hektary. Wkrótce kurczyć się będzie dalej, bo sadownik stwierdził, że
Z produkcji jabłek trzeba się wycofywać. Wszystko przez drożyznę i niskie ceny skupu
– informuje tvn24.pl
- Koszt wyprodukowania kilograma jabłek, przy obecnych cenach prądu i nawozów to blisko dwa złote. W skupie za kilogram najwyższej jakości owoców przeznaczonych do bezpośredniego spożycia mogę otrzymać 1,20 zł - wylicza Henryk Majewski, sadownik z Niemirowic.
Przed kamerą TVN24 wskazuje, że nawozy są trzykrotnie wyższe, niż w zeszłym roku. Jak wskazuje, dwa razy więcej trzeba zapłacić za pracę osób w sadzie i za środki ochrony roślin.
- Zakłady skupujące jabłka na przemysł w całej tej sytuacji oferują niższe ceny za kilogram, niż w poprzednich latach. Za jabłka konsumpcyjne też na skupach płaci się mniej, niż w zeszłym roku - mówi sadownik.
Rozmówca TVN24 podkreśla, że ceny jabłek deserowych musiałyby oscylować w granicach dwóch złotych, żeby nie musiał dokładać do interesu.
- Teraz głównie mówi się o problemach rolników zmagających się z faktem importu zboża z Ukrainy. Prawda jest jednak taka, że w każdej dziedzinie sytuacja jest bardzo trudna - podkreśla Majewski.
Zaznacza, że sadownicy chcieliby, żeby spadły ceny prądu i nawozów. Liczą też, że system ubezpieczeń upraw rolnych będzie skonstruowany w bardziej przystępny sposób, niż dotąd.
- źródło: tvn24.pl
Najnowsze komentarze