Sparaliżowane polskie konsulaty na Ukrainie sprawiły, że w grójeckich sadach dramatycznie brakuje rąk do pracy, a teraz właśnie jest jeden z najważniejszych okresów dla sadowników - czas przycinania drzewek i prac pielęgnacyjnych – czytamy na echodnia.eu
Tylko w styczniu i do połowy lutego Powiatowy Urząd Pracy w Grójcu wydał około 20 tysięcy pozwoleń na pracę dla cudzoziemców, przede wszystkim Ukraińców. Problem jest jednak taki, że mnóstwo chętnych do pracy obywateli Ukrainy nie może się wydostać ze swojego kraju z powodu paraliżu jaki zapanował w polskich konsulatach.
Z interpelacją poselską w tej sprawie wystąpił do polskiego ministra spraw zagranicznych Zbigniewa Raua poseł Mirosław Maliszewski.
Przypomnijmy: Co dalej z wizami dla obywateli Ukrainy? [czytaj wpis] >>>
Dla sadowników z powiatu grójeckiego brak ukraińskich pracowników oznacza sytuację dramatyczną.
Od wielu lat, ze świeczką nie można znaleźć polskich pracowników chcących pracować w sadach.
Znalezienie pracowników sezonowych jest szczególnie trudne w powiecie grójeckim, gdzie od wielu lat jest śladowe bezrobocie, a ludzie w wieku produkcyjnym bez trudu znajdują zatrudnienie w miejscowych firmach, bądź dojeżdżają do pracy w Warszawie. Przybysze zza wschodniej granicy opanowali nie tylko rynek pracy w rolnictwie, ogrodnictwie i sadownictwie, ale te bardzo wielu z nich pracuje w przetwórniach, placówkach handlowych, albo firmach budowlanych – informuje echodnia.eu
- źródło: echodnia.eu
Najnowsze komentarze