Pracownicy z postradzieckiej Azji mogliby wypełnić wakaty po ukraińskich mężczyznach, którzy wyjechali na wojnę - pisze "Rzeczpospolita". Na Ukrainę wróciło około 100 tys. obywateli Ukrainy, którzy chwycili za broń. Dziennik zwraca uwagę, że luka na rynku pracy się powiększy, bo zabraknie setek tysięcy pracowników sezonowych zza wschodniej granicy.
"Ich brak, który uderzył już w producentów szparagów, wkrótce odczują plantatorzy truskawek, sadownicy i firmy budowlane" - czytamy w "Rz". Pomysł na rozwiązanie tego problemu podsunął Janusz Piechociński, były minister gospodarki, dziś prezes Izby Przemysłowo-Handlowej Polska-Azja. Uważa on, że dobrych i zdyscyplinowanych pracowników można znaleźć w postsowieckich republikach Azji Centralnej.
Uzbekistan i Armenia powinny być teraz dla nas priorytetem w pozyskaniu wysoko wykwalifikowanych kadr – uważa Piechociński.
Chodzi m.in. o kierowców, budowlańców i spawaczy. "Sankcje gospodarcze nałożone na Rosję pozbawiły pracy tysiące zatrudnionych tam Uzbeków, Kazachów i Ormian. Według władz w Taszkiencie po wybuchu wojny do Uzbekistanu wróciło prawie 0,5 mln migrantów zarobkowych z Rosji, a do końca roku ta liczba może wzrosnąć do 2 mln" - czytamy w dzienniku.
Według Piechocińskiego rozwiązaniem byłoby zawarcie porozumienie z resortem pracy Uzbekistanu. Na początek można ściągnąć 2 tys. najbardziej deficytowych fachowców.
"Izba Przemysłowo-Handlowa Polska-Azja zaproponowała już przedstawicielom rządu, by dopisać Uzbekistan do listy sześciu krajów objętych uproszczoną procedurą legalizacji pracy i pobytu w Polsce (na oświadczenia), co od lat ułatwia pozyskanie pracowników z Ukrainy, Białorusi, Gruzji czy Armenii" - czytamy dalej.
- źródło: money.pl
Najnowsze komentarze