Jak informuje bydgoszcz.tvp.pl jeszcze kilka tygodni temu sadownicy mieli nadzieję, że mimo wiosennych przymrozków, jabłek na drzewach będzie więcej. Teraz już wiadomo, że tak się nie stanie.
Straty w sadach jabłoniowych sięgają od 30 do nawet 100 proc. Podobna sytuacja dotyczy upraw wiśni i czereśni.
W sadach jabłoniowych grupy Galster liczą straty. Tak złego sezonu nikt tutaj nie pamięta.
- Wszystkie koszty pielęgnacyjne najważniejsze, najbardziej kosztowne są wydane. A nie będzie plonu, nie będzie przychodów. To jest dramat - przyznaje Paweł Pączka, prezes Grupy Sadowniczej Galster.
Sady w całym regionie bardzo ucierpiały z powodu wiosennych przymrozków, a w zasadzie mrozów.
- Przymrozek to jest -1, -2 st. Celsjusza, a u nas temperatura spadała miejscami nawet do -4, -6, gdzie normalne, zwykłe systemy ochrony przed przymrozkami już zawodziły - zaznacza Małgorzata Kołacz z Kujawsko-Pomorskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Minikowie.
W zależności od odmiany, od położenia, od podkładki, od kondycji roślin, te straty sięgają, można by powiedzieć, od 30 nawet do 100 proc. - szacuje Małgorzata Kołacz z KPODR w Minikowie.
Podobnie jest w sadach wiśniowych czy czereśniowych.
#Sadownicy są załamani. Katastrofa - powiedział jeden z sadowników. W sadzie, na niektórych drzewach jabłoni wiszą pojedyncze owoce albo nie ma ich wcale https://t.co/5UeKpZDiT3
— sadownictwo (@sadowniczy) June 23, 2025
- Bywają sady, gdzie zostało może 10-15 proc. owoców i sadownicy mówią: „To nawet szkoda dawać pieniądze dla zbieraczy z tego względu, że więcej czasu szukają tych owoców niż prowadzą ten zbiór” - dodaje Małgorzata Kołacz.
Przykład czereśni pokazuje, że nawet wyższe ceny owoców nie zrekompensują takich dużych strat w plonie.
To nie jest dwukrotnie wyższa cena, tylko trochę wyższa cena. To już jest pewna blokada. Już konsument nie chce płacić 30-40 zł za kilogram - wskazuje Paweł Pączka, prezes Grupy Sadowniczej Galster.
W przypadku upraw polowych, rolnicy mogą chociaż liczyć na odszkodowania, inaczej jest w przypadku sadów.
- Bardzo nam zależało w tym sezonie, zimą już, aby ubezpieczyć wszystkie sady od przymrozków, od gradów. Nie było takiej możliwości. Dostaliśmy odmowę od wszystkich towarzystw ubezpieczeniowych - tłumaczy Paweł Pączka.
Sadownicy postulują, żeby ubezpieczenia od przymrozków miały dotację z budżetu Państwa. Tym bardziej, że susze, gradobicia, a ostatnio także przymrozki coraz częściej pustoszą sady.
źródło: bydgoszcz.tvp.pl
Najnowsze komentarze