Ceny jabłek o połowę niższe niż w latach poprzednich, dwukrotnie wyższe koszty energii i utrzymania sadów - sadownicy grzmią, że jeśli nic się nie zmieni, to będzie ostatni rok funkcjonowania po dwuletnim czasie stagnacji na rynku i cen nie pokrywających kosztów produkcji. W chłodniach w całym kraju zalega 700 tysięcy ton jabłek i wygląda na to, że połowa zostanie wysypana.
Jak informuje echodnia.eu przybywa ofert sprzedaży bądź wydzierżawienia sadów na terenie Sandomierszczyzny.
W tym roku nie wchodzę do sadu, nie stać mnie
- mówi jedna z sadowniczek.
Połowę niższe stawki za jabłko, podwójnie wyższe rachunki !
Cena za kilogram jabłka deserowego to w tym momencie 70-75 groszy.
To piękne, bardzo dobrej jakości owoce. Jeszcze w zeszłym roku płacono 1,50 za kilogram
- informuje echodnia.eu Grzegorz Przysucha, właściciel sadów w gminie Lipnik w powiecie opatowskim.
Sadownicy wyjaśniają, że nawet przy tych cenach nie ma chętnych na kupno. Przy braku dochodów ze sprzedaży rosną ceny utrzymania chłodni. Z 50 do 77 groszy poszły w górę stawki za kilowat energii dla gospodarstw, zaś prąd przemysłowy poszedł w górę dwukrotnie - z 90 do 1,80 złotego za kilowat. Koszty podstawowych produktów do utrzymania sadów również mocno podrożały - słupek do ogrodzenia z 29 do 50 złotych za sztukę, tyczka podporowa z 3 złotych na 5,20, kotwa z 27 do 46 złotych.
"Zgłaszają się do nas #sadownicy, którym zależy na wycofaniu #jabłek z rynku. Według jednego z naszych rozmówców będzie to jedyna szansa, żeby w tym roku nie zbankrutować (...)" - informuje Związek Sadowników Rzeczpospolitej Polskiej https://t.co/n11kvP0bwb
— sadownictwo (@sadowniczy) February 7, 2022
Na pewno nikogo nie stać na rozwój, na poszerzanie sadów. Obniżony Vat dla vatowców nic nie dał, bo nie podniósł cen jabłka netto, zainteresowanie tym owocem też nie wzrosło. Nie idą jabłka na Wschód, na Białoruś, na Ukrainę, a Zachód nie chce większej ilości naszych jabłek. Jeśli taki rok się powtórzy, to będzie koniec sadów
- prognozuje sadownik.
O problemie z eksportem mówi także Marcin Piwnik, starosta sandomierski. Jak wyjaśnia
W całym kraju w chłodniach zalega 700 tysięcy ton jabłek. Jeszcze do końca lutego za przechowanie sadownicy płacą 30 groszy za kilogram, od marca ten koszt pójdzie w górę. Jeśli ze względu na zbyt wysokie koszty utrzymania, trzeba będzie w marcu otworzyć komory, to zachodzi obawa, że taka ilość nie znajdzie zbytu. Połowa nawet może zostać wysypana.
Jak podsumowuje starosta Marcin Piwnik:
Nie ma klientów na jabłka. Dawno nie było takiego marazmu na rynku, takiej sytuacji, że nie ma klienta na piękne, konsumpcyjne jabłko. Widzimy, że pojawiają się tabliczki na sadach z ogłoszeniami "oddam w dzierżawę" albo "sprzedam". I co gorsza, nie ma chętnych
- źródło: echodnia.eu
Najnowsze komentarze