Nawet trzysta tysięcy ton jabłek może w tym roku zamiast na eksport trafić do przetwórni. Sadownicy biją na alarm. Sytuacja na rynku owoców deserowych z dnia na dzień jest coraz trudniejsza.
Lekko licząc zapasy jabłek deserowych w naszym kraju wynoszą obecnie 700 tysięcy ton. Do końca sezonu w kraju może się sprzedać jeszcze około dwustu tysięcy ton, podobna ilość pójdzie na eksport do różnych krajów z wyjątkiem Rosji. Co zrobić z pozostałymi owocami?
Wystosowaliśmy jako cztery organizacje list do Pani Premier żeby wrócić albo nawiązać rozmowy z Rosją na temat upłynnienia tej nadwyżki która w chłodniach zostaje. Zobaczymy czy uda się coś zrobić, ale według naszych ocen nie jest różowo – informuje Waldemar Żółcik prezes Stowarzyszenia „Unia Owocowa”.
Bo do Rosji jak informuje Agrobiznes przed wprowadzeniem embarga sprzedawanych było 70% polskich jabłek. Zapełnienie tej luki jest możliwe, ale wymaga dużo czasu i zmiany sposobu produkcji.
Mamy bazy logistyczne, mamy technologie, mamy sprzęt. Mamy wiedzę, mamy wysoką kulturę produkcji, ale brakuje nam zmiany mentalności. My musimy zmienić adresata runku naszych produktów – tłumaczy Piotr Zieliński ZSRP.
A tego głównego adresata powinniśmy szukać nie w odległych krajach gdzie jabłka są towarem ekskluzywnym a u najbliższych sąsiadów - w całej Europie Zachodniej. Ale tam są bardzo wysokie wymagania, co do jakości owoców i nie chodzi tu tylko o wygląd i smak ale także o to co jabłko kryje w środku – informuje Agrobiznes.
Mamy też już metody do tego, bo mamy certyfikat Integrowanej Produkcji Ochrony Roślin. I generalnie, jeśli byśmy się zastosowali do zaleceń, które są zapisane w tym certyfikacie to jesteśmy w stanie na tych rynkach, które są potencjalnie dla nas dostępne funkcjonować – mówi Piotr Zieliński ZSRP.
Wdrożenie systemów jakości produkcji nie musi się wiązać z ogromnymi kosztami. Wymaga jednak dużej wiedzy i zmiany sposobu myślenia o ochronie sadów. Można wyprodukować zdrowe i piękne owoce bez pozostałości środków chemicznych przekonują eksperci. Jak mówi Kamil Jeziorek z firmy produkującej środki ochrony roślin, aby spełnić wymagania rynku zachodniego ilość substancji aktywnych w owocach musi się mieścić w 4 lub mniej.
Takie standardy produkcji obowiązują tam od lat. Teraz muszą nauczyć się je stosować wszyscy producenci, którzy chcą się liczyć na rynkach Europy Zachodniej. I nie ma już czasu żeby się nad tym zastanawiać. Trzeba działać przekonują eksperci – podaje Agrobiznes.
- źródło: tvp.pl
Czy uda się zagospodarować zapasy jabłek?
Jak informuje Agrobiznes najnowsze informacje z rynku jabłek nie napawają optymizmem. Zapasy dla całej Unii Europejskiej szacowane są na blisko 4 mln ton, z czego 1/4 to owoce z Polski. I pytanie czy uda się rozładować aż tak dużą nadwyżkę?
Według ekspertów zapasy dobrych jakościowo polskich jabłek wynoszą ok. 700-800 tys. ton. Dodatkowo przynajmniej 100 tys. ton to stanowią owoce przechowywane w zwykłych chłodniach, które już nie spełniają wymogów jabłek deserowych.
Tymczasem potrzeby krajowego rynku są skromne. Za nim nie pojawią się nowe owoce zagospodarowanych może być nie więcej jak 250 tys. ton. Podobną ilość uda się prawdopodobnie wysłać na eksport.
Po za Europą, która jest teraz głównym odbiorcą naszego towaru jabłka próbujemy sprzedawać także znacznie dalej. Do nowych rynków zbytu należy Hongkong (608 ton), Bangladesz (314 ton), Syria (223 tony), Nigeria (172 tony), Singapur (163 tony), Kanada (120 ton), Angola (109 ton) czy Katar (108 ton) podaje Agrobiznes.
Najprawdopodobniej nie uda się zagospodarować około 300 tys. ton jabłek. Jak informuje Agrobiznes taką ilość wchłonąć mogłaby tylko Rosja uważa Eberhard Makosz prezes Towarzystwa Rozwoju Sadów Karłowych. W przeciwnym razie takich nadwyżek nawet nie kupią zakłady przetwórcze.
- źródło: tvp.pl
Najnowsze komentarze