Coraz więcej pisze się o pracownikach sezonowych. Powoli staje się to problem ważniejszy niż jakość owoców. Po co produkować piękne i zdrowe owoce jak nie będzie kim ich zebrać z naszych drzew i krzewów. Problem nie dotyczy tylko naszego kraju, ale również coraz więcej obaw budzi w Wielkiej Brytanii. Mimo że negocjacje w sprawie Brexitu jeszcze się nie rozpoczęły, to brytyjscy rolnicy chcą się zawczasu przygotować na jego konsekwencje.
Rolnicy i sadownicy od lat mają kłopot ze znalezieniem ludzi do pracy choćby w danym powiecie poziom bezrobocia bił krajowe rekordy. Do niedawna sytuację ratowali Ukraińcy, ale tych ostatnio na wsiach jakby mniej.
Przykładowo w ubiegłym roku za zerwanie kilograma malin płacono od 1 do 2 zł. Łubianka truskawek od 1,5 do 2,5 zł, a kilogram wiśni 1 zł. Ceny jednostkowe wydają się bardzo niskie, ale sprawny pracownik jest w stanie zerwać np. 250 kg wiśni dziennie.
To oczywiście wersja optymistyczna, ponieważ bywają sezony, w których np. cena za łubiankę truskawek jest równa kosztom jej wyprodukowania i wtedy to głównie plantator ma problem.
- źródło: gazeta.pl / czytaj całość >>>
Pracownicy sezonowi mogą spać spokojnie? https://t.co/FnW56ntA85
— Polish Express UK (@PolishExpress) 13 stycznia 2017
Praca sezonowa z punktu widzenia pracownika nie jest szczególnie atrakcyjna. Szczyt sezonu na zbiory warzyw i owoców przypada na najgorętsze miesiące w roku. Do tego trzeba się naschylać, wcześnie wstawać, a stawka rzadko kiedy jest znana z góry.
- źródło: gazeta.pl / czytaj całość >>>
Producenci już zauważają ten problem. Jak pisze w Państwa komentarzach@jurol: W PRI podali że powierzchnia upraw borówek w Polsce to 50 tysiecy hektarow. Jesli to jest prawda to do zbiorów (wedlug własnego szacunku 10 osób na hektar) potrzeba będzie pół miliona pracowników. Tak że jabłka ze względu na inny termin zbioru to może jeszcze ktoś zerwie ale pozostale uprawy to będzie katastrofa bo nikt stawką za pracę nie przelicytuje borówkarzy.
W najbliższych latach zapotrzebowanie na pracowników sezonowych w rolnictwie będzie rosło o 1 proc. rocznie
- poinformował wiceminister rolnictwa Ryszard Zarudzki. Jego zdaniem najbardziej potrzebne są ręce do pracy w ogrodnictwie.
Instytut Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej wyliczył, że w ciągu roku w gospodarstwach indywidulanych potrzeba ok. 450-500 tys. pracowników sezonowych na 45-50 dni - mówił Zarudzki podczas posiedzenia sejmowej komisji rolnictwa.
Dodał, że równocześnie na wsi mamy ukryte bezrobocie, oceniane na 500-550 tys. osób, ale z różnych względów na wsi nie ma chętnych do podjęcia pracy sezonowej.
- źródło: pulshr.pl / czytaj całość >>>
Najnowsze komentarze