W Tczewie (woj. pomorskie) pod marketami sprzedawane są jabłka pochodzące z kradzieży – informuje tcz.pl
Mamy prawdziwą plagę kradzieży jabłek z sadów. To już można liczyć w setkach kilogramów
– informuje przedstawicielka sadowników, działających w okolicy Tczewa. I jak dodaje:
Jabłka zrywane są z naszych sadów - po czym trafiają do sprzedaży. Niestety, wiele osób prawdopodobnie nie zdaje sobie sprawy, że może kupować owoce pochodzące z kradzieży - dlatego chcemy nagłośnić tę sprawę.
Walka ze złodziejami przypomina walkę z wiatrakami. Sadownicy bardzo chwalą sobie współpracę z policją, która na bieżąco reaguje na ich wezwania. Jednak złodzieje ujęci na gorącym uczynku nie bardzo przejmują się konsekwencjami prawnymi.
Wielu z nich uczyniło się sobie z tego sposób na życie. Nawet niektórym proponowaliśmy zatrudnienie u nas w sadzie przy pracach ogrodniczych - odmawiają, bo wolą żyć z kradzieży. A więzienia się kompletnie nie boją, tym bardziej, że zbliża się zima
- informuje przedstawicielka sadowników.
Sadownicy apelują, by nie kupować jabłek z niepewnego źródła.
Policjanci podkreślają, że nawet przy kradzieżach o niewielkiej wartości, złodzieje nie mogą czuć się bezkarni.
Taka kradzież może wiązać się z karą aresztu, bądź grzywny. Jednak jeśli nawet drobne tego typu przestępstwa są dokonywane w recydywie, sąd może orzec nawet 5 lat bezwzględnego więzienia
- mówi asp. sztab. Dawid Krajewski, rzecznik KPP Tczew.
A klienci, jeśli chcą mieć pewność, że to co trafia na ich stoły, pochodzi z legalnego źródła, powinni dokonać zakupu w sklepie, bądź w sadzie.
- źródło: tcz.pl
Najnowsze komentarze