Idziemy na rekord. Tylko po co — pytają jedni. Nadpodaż uratują Chińczycy — dodają inni. Jest jednak kilka „ale” – informuje pb.pl
Od klęski nieurodzaju do klęski urodzaju. Pierwsza — jeszcze trwa, druga — się zbliża. Kończący się latem sezon miał być dla jabłek największą katastrofą od kilkudziesięciu lat z powodu ogromnych strat w sadach, wskutek mrozów i przymrozków. W sumie nie był jednak taki zły, bo niższa podaż wywindowała ceny, więc kto miał towar — ten zarobił. Słabiej owocujące sady natomiast zebrały siły na nowy sezon.
Należy obawiać się klęski urodzaju. Na razie pogoda sprzyja jabłkom — mówi Hubert Woźniak, prezes Grupy Producentów Owoców Rajpol.
Wiele wskazuje na to, że polscy sadownicy idą w tym roku na rekord, jeśli nic się nie stanie po drodze, jak np. fala mrozów czy seria gradobić. Oczywiście bardzo duży urodzaj oznacza, że owoce mogą być wyjątkowo tanie, a koszty produkcji nie zostaną zrekompensowane — dodaje Michał Lachowicz, szef La-Sadu.
W tym roku jabłka będą dużo tańsze !? [czytaj wpis] >>>
Sprzedadzą się tylko jabłka najwyższej jakości, a niektórzy sadownicy mogą podzielić los producentów porzeczek [którzy od lat mają ogromny problem ze zbytem i bardzo niskimi cenami — red.]. Pozwoli to branży być może przemyśleć, co i w jakich ilościach sadzić, bo produkcja na granicy sprzedawalności nie ma biznesowego sensu — mówi Stanisław Mączewski, z Gospodarstwa Sadowniczego.
- źródło: pb.pl / Czytaj całość >>>
Najnowsze komentarze