Dariusz Ch., były policjant i myśliwy, który odpowiada za zabójstwo 16-letniego Imanalego, nie usłyszał jeszcze wyroku.
Jak informuje dziennikwschodni.pl w środę 2 lutego br. o godz.12. przed Sądem Okręgowym w Lublinie protestowali przedstawiciele ruchów antyłowieckich, przed salą rozpraw tłum dziennikarzy. Wszyscy czekali na ogłoszenie wyroku w głośnej sprawie śmiertelnego postrzelenia 16-letniego chłopca przez myśliwego w sadzie.
1 listopada 2020 roku Dariusz Ch. razem z Marcinem B., strażakiem ochotnikiem i kościelnym, pojechał zapolować do sadu za szkołą ogrodniczą w Kluczkowicach (powiat Opole Lubelskie). Polowania nie zgłosił, więc było nielegalne.
Przypomnijmy:
- Zastrzelony podczas zbierania jabłek [czytaj wpis] >>>
- Myśliwy z Kluczkowic, który zastrzelił 16-latka w sadzie, miał niebieską kartę [czytaj wpis] >>>
- Myśliwy który zastrzelił 16-latka w sadzie nie przyznaje się do winy [czytaj wpis] >>>
W tym czasie w sadzie była grupa uczniów - chłopcy wyszli z internatu żeby nazbierać jabłek. Gdy myśliwi zaczęli świecić latarką w ich kierunku, skulili się za drzewem. Wtedy padł strzał. Kula trafiła Imanalego z Kazachstanu, który uczył się w Polsce w ramach wymiany międzynarodowej. Chłopiec zmarł.
Dariusz Ch. zeznał, że nie wiedział, że strzela do człowieka. Tłumaczył, że podczas polowania wypatrywaniem celu zajmował się Marcin B.
Krzyknął „dzik”, więc zatrzymałem samochód i oświetliłem teren. Też stwierdziłem, że to dzik. Byłem pewny na tysiąc procent. Ta plama wyglądała na tył odyńca. Oddałem strzał. Wtedy obiekt stanął na dwie nogi. Marcin krzyknął „Ku…a, człowiek!”
– mówił.
Wyrok miał zostać ogłoszony 2 lutego. Tak się jednak nie stało. Sędzia Arkadiusz Śmiech postanowił się wstrzymać z wydaniem wyroku mimo „presji medialnej”.
To nie jest tak, żeby presja medialna powodowała to, żeby sąd wydał pospieszne rozstrzygnięcie, jeśli miałoby być one niewłaściwe i nie dokonywało prawidłowej oceny prawno-karnej zachowań oskarżonych
– tłumaczył sędzia Arkadiusz Śmiech, ogłaszając przerwę w rozprawie do 24 lutego.
Skąd taka decyzja? W mowach końcowych obrońca myśliwego przekonywał, że jego klienta nie należy skazywać za zabójstwo, a za nieumyślne spowodowanie śmierci. Zgodnie z procedurą sąd musi więc uprzedzić o możliwości zmiany kwalifikacji prawnej czynu oraz oceny zachowania oskarżonego.
24 lutego, swoją opinię na ten temat mają wygłosić wszystkie strony procesu. Być może wtedy też zapadnie wyrok.
Sąd uprzedził o możliwości różnych kwalifikacji. Czy oznacza to, że oskarżony o zabójstwo nie zostanie skazany na podstawie tego przepisu, który jest w akcie oskarżenia? Tego nie wiemy. Z formalnego punktu widzenia takie uprzedzenie jest czymś, co może się wydarzyć. Bardzo zależy nam w tym postępowaniu na dwóch rzeczach. To sprawiedliwe skazanie za zarzut zabójstwa, który postawiony jest w akcie oskarżenia oraz zadośćuczynienie dla babci chłopca w łącznej kwocie 450 tys. zł. W realiach postępowań karnych może dziwić, jako wysoka kwota. Ale moim zdanie, musimy zacząć ważyć życie człowieka, przynajmniej symbolicznie, adekwatnymi kwotami.
– mówi adwokat Karolina Kuszlewicz, reprezentująca babcię zastrzelonego chłopca. – Inaczej sprawę widzi adwokat Dariusza Ch.
Jak już wspominałem w mowie końcowej, to był tragiczny wypadek. Na żadnym etapie nie możemy mówić o zabójstwie
– podkreśla mecenas Paweł Wierzba.
- źródło: dziennikwschodni.pl
- foto: lublin112.pl
Najnowsze komentarze