Samorządowcy z powiatu sandomierskiego i opatowskiego wystosowali apel do władz państwowych w imieniu sadowników i ogrodników, których uprawy zostały zniszczone przez kwietniowe przymrozki.
Oczekują udzielenia poszkodowanym wymiernej i szybkiej pomocy materialnej, wdrożenia ponadprogramowego wsparcia i objęcia powiatów specjalnym programem pomocowym.
Spotkanie producentów, wójtów i burmistrzów w tej sprawie odbyło się w poniedziałek (6 maja) późnym wieczorem w Samorządowym Centrum Kultury w Obrazowie. Poinformowano, że straty w sadach owocowych i w owocach miękkich, takich jak np. porzeczka, sięgają od 90 do 100 procent. To efekt kwietniowej nocy, podczas której miejscami temperatura spadła do minus 8 stopni.
U mnie pod Warszawą w maju też już po zbiorach. Ruben dostał mrozem tak że nie ma już po co wyciągać kombajnu w tym roku - pisze RaDeK89 na FORUM https://t.co/zj945CiNca
— sadownictwo (@sadowniczy) May 6, 2024
Dariusz Pawlica, sadownik i producent owoców miękkich z gminy Dwikozy powiedział, że to bardzo poważna sytuacja, bo sadownictwo się załamało. W tym roku wielu sadowników w ogóle nie będzie mieć plonów, a utrzymują rodziny, niektórzy mają kredyty.
– Tu nie rozmawiamy o pomocy rzędu tysiąc czy dwa tysiące złotych do hektara, bo jeśli ktoś ma 10 ha, to jak z tego utrzymać rodzinę i gospodarstwo. Czekamy na jakieś propozycje zarówno od wojewody jaki i od naszego premiera – stwierdził.
Patryk Przygoda, sadownik z Gołębiowa w gminie Lipnik powiedział, że sytuacja w jego sadzie jest tragiczna. Po przymrozkach miał nadzieję, że straty sięgną co najwyżej 70 procent, a okazało się, że prawie wszystko zostało wymrożone. To, co zostanie nadawać się będzie wyłącznie na jabłko przemysłowe. – Nie myślałem, że aż tak kiedykolwiek będzie ciężko – dodał.
Straty w sadach po przymrozkach [czytaj więcej] >>>
Wójt gminy Obrazów Krzysztof Tworek powiedział, że w obliczu tego kataklizmu potrzebna jest bardzo duża pomoc finansowa dla sadowników. W innym przypadku doprowadzi to do zapaści sadownictwa, które i tak stoi na skraju bankructwa.
– Dzisiaj mamy problem z przymrozkami, w ubiegłym roku były grady. Trzeba powiedzieć bardzo wyraźnie, że ubezpieczenia mrozowe są minimalne. Sady, mimo że straciły owoce, trzeba cały czas utrzymywać, aby mieć plony w przyszłym roku, to są duże wydatki – dodał.
Podobnie ocenia sytuację Marian Partyka, wójt gminy Baćkowice. Jego zdaniem, skutki przymrozków są dramatyczne i jeśli nie będzie wsparcia, to gospodarstwa upadną.
Grzegorz Socha, wicemarszałek województwa świętokrzyskiego stwierdził, że rząd powinien rozpocząć działania, aby pomóc sadownikom i takie są oczekiwania. Uważa, że można zastosować różne rozwiązania, np. pomoc nadzwyczajną albo ogłoszenie stanu klęski żywiołowej. Można też wprowadzać przepisy adekwatne do sytuacji.
Apel wystosowany został do premiera Donalda Tuska, do ministra rolnictwa Czesława Siekierskiego i do wojewody świętokrzyskiego Józefa Bryka. W najbliższą niedzielę (12 maja) sadownicy z powiatu sandomierskiego i opatowskiego mają spotkać się w tej sprawie z ministrem Siekierskim w remizie w Skotnikach (w gminie Samborzec) o godzinie 12.
- źródło: radiokielce.pl
W nocy z wtorku na środę możliwe będą #przymrozki do -1 st. C, miejscami mogą one sięgnąć -2 stopni Celsjusza https://t.co/UfuOkj6cOq
— sadownictwo (@sadowniczy) May 6, 2024
Najnowsze komentarze