Połamane gałęzie, poraniona kora i zawiązki pokaleczonych owoców, które leżą pod drzewami. Tak po gradobiciu wyglądają sady na Sądecczyźnie. Najbardziej ucierpiały te w okolicach Łososiny Dolnej i Tegoborzy.
Najpierw gradobicie zmasakrowało sady na Sądecczyźnie na początku czerwca, teraz znowu przyszła katastrofa.
Z nieba spadały lodowe kulki wielkości czereśni, ale w niektórych miejscach miały rozmiar golfowych piłek. To trwało ponad pół godziny. Czegoś takiego jak żyje, nie widziałem. To było jak koniec świata
– opowiada o gradowej katastrofie Jak Golonka, prezes grupy producenckiej Owoc Łącki. Najbardziej ucierpiały sady w Łososinie Dolnej i Tęgoborzy, zniszczenia są też w okolicach Łącka.
„Dojrzewające jabłka, które ocalały, są pokaleczone. Jeśli uderzenie spowodowało pękniecie, to już po jabłku”
- mówi Golonka.
Przy mniejszych skaleczeniach można opryskami próbować zabliźnić rany, ale i tak nie będzie z tego owoców konsumpcyjnych, tylko przemysłowe, do przetworzenia.
Jeden z użytkowników naszego portalu podzielił się z nami zdjęciami ze swojego #sadu…lub z tego, co z niego zostało po ostatnich #gradobiciach.
— sadownictwo (@sadowniczy) June 29, 2021
Niestety to nie koniec niebezpiecznej #pogody https://t.co/obXUNoGq2C
Przygnębiające wrażenie robią zalegające pod drzewami zawiązki owoców, z których już nic nie będzie. Grad pokaleczył też korę drzew. Poprzecinana spowoduje, że gałęzie będą chorowały.
Sadownicy są w rozpaczy. Zły los się po prostu na nich uwziął, razy spadają ze wszystkich stron. W ubiegłym roku zbiory były marne, co spowodowało, że ceny jabłek poszły w górę. Owoce sprzedawały się słabo. Niektórym sadownikom w magazynach zalegają jabłka.
To niejedyny powód rozpaczy. Wielu rolników nie zdołało się ubezpieczyć i to nie dlatego, że nie chcieli tego zrobić, tylko nie mieli na to szansy.
Jest jeszcze jeden problem. Jeśli sadownicy chcą liczyć na odszkodowanie za utracone zbiory, osobno muszą się ubezpieczać od przymrozków, od gradu i suszy. Wychodzi z tego horrendalna kwota ubezpieczenia. Nikogo na to nie stać. Niestety, nie ma dla sadowników kompleksowego ubezpieczenia. Gdyby to wszystko było w pakiecie, cena byłaby zapewne niższa i wszyscy mieliby problem z głowy. Teraz za każdym razem trzeba powoływać komisje i szacować straty.
– dodaje prezes.
Przypomnijmy: Prezydent odwiedził poszkodowanych sadowników i obiecał… [czytaj wpis] >>>
Tak będzie i tym razem. Komisja, w skład której wchodzą przedstawiciele gminy, Ośrodków Doradztwa Rolniczego i Izby Rolnej, sporządzi protokoły, wysyłane potem do urzędu wojewódzkiego. Na jakie rządowe odszkodowania mogą liczyć sadownicy? Jeśli zbiory były ubezpieczone, 1200 złotych, a bez ubezpieczenia 640 złotych za hektar. Pieniądze sadownicy otrzymają najwcześniej za rok.
- źródło: sadeczanin.info / sadeczanin.info [fot. Barbara Klag]
Najnowsze komentarze