Od przesytu do deficytu. To będzie największa katastrofa, zdaniem jednych, od 30 albo nawet 50 lat. Zdaniem innych, na razie to gra. I nie warto robić zapasów - podaje pb.pl
Polscy sadownicy, po wprowadzeniu rosyjskiego embarga borykający się z nadmiarem jabłek, byliby w tym roku bardzo mile widziani na wielu zachodnich rynkach. Sęk w tym, że mrozy zniszczyły część kwiatostanu. Jak mocno? Nikt nie wie. Bart Lieseborghs z Belgian Lievefruit, który specjalizuje się w doradztwie technologicznym dla sadowników, mówi na łamach portalu Freshplaza.com o stratach na polskim rynku sięgających nawet 75 proc. potencjalnych zbiorów.
To katastrofalny rok. Europejskie sady są kompletnie zniszczone. To pierwsza taka sytuacja od 50 lat
— mówi cytowany przez dziennikarzy portalu Bart Lieseborghs.
(…) Rynek już oszalał. Przez ostatnie dwa tygodnie cena kilograma jabłek rosła o 10 groszy dziennie. To niespotykany wzrost (…)
— przyznaje Michał Lachowicz.
(…) Naukowcy i eksperci podkreślają, że na razie nie można jednoznacznie ocenić skali zniszczeń. Część osób związanych z branżą sadowniczą twierdzi, że straty są ogromne, ale przecież wystarczy 5 proc. kwiatów, by drzewo dało przyzwoity plon. Zasadnicze pytanie więc brzmi: czy wymarzło wszystko i czy to, co zostało, będzie dobrze zapylone i da plon? Jest za wcześnie, by to oceniać
— tłumaczy Witold Boguta, dodając, że część włoskich spółdzielni już podjęła decyzję o zwiększonym przechowywaniu jabłek z poprzedniego zbioru.
- źródło: pb.pl / Czytaj całość >>>
Sadownicy liczą straty. Całkowicie obmarzły kwiaty owoców pestkowych. Niewiele lepiej jest z jabłoniami, zamiast kwiatów widać na drzewach brunatno-czarne pozostałości. To oznacza, że ceny pójdą mocno w górę. Niektórzy wyrokują, że o sto procent, ale sadownicy są ostrożni. Wiedzą, że zbyt drogiego towaru nikt nie kupi.
W tym roku wiśni, czereśni i brzoskwiń nie będzie. Truskawki też obmarzły, z jabłkami jest bardzo źle, z niektórych odmian nie zostało nic
— mówi Witold Piekarniak, skarbnik Związku Sadowników RP.
Były miejsca, gdzie temperatura w maju spadła do -3,5 stopnia, a nawet do -7. To musiało zaszkodzić. Jak bardzo? Dowiemy się za miesiąc po tzw. opadzie czerwcowym, wówczas rośliny zrzucają i kwiaty, i owoce - dodaje.
Sadownicy, którzy zwykle zbierali 300 ton jabłek, ucieszą się w tym roku, jeśli zbiorą 50 ton.
- źródło: dziennikpolski24.pl / Czytaj całość >>>
Po wiosennych chłodach w końcu przyszło ocieplenie. Jednak jak się okazuje dla sadowników zdecydowanie za późno. Sadownicy załamują ręce, bo z przymrozkami wygrać nie sposób najbardziej dokuczliwe wystąpiły pod koniec kwietnia, kiedy to temperatura spadła miejscami nawet do -7 stopni C. Teraz tylko pozostaje szacować straty, bo chłodni w tym roku na pewno nie uda się zapełnić po brzegi (…).
Najnowsze komentarze