Potwierdzam, nie mogłem ubezpieczyć borówki ani w pzu ani w cuk, dzisiejszej nocy stoczyłem walkę z mrozem ale mam wielkie obawy czy coś z tego wyszło, prognozy mówiły o temperaturze w granicach 0-1 a w rzeczywistości miejscami było nawet -4, zero wiatru, zero chmur. Ogólnie strach na pole iść mając w głowie widmo że będzie się 'gołym' i popadnie w finansowe tarapaty. Ciekaw jestem czy w Niemczech tamtejsi sadownicy też są tak traktowani przez firmy ubezpieczeniowe.